Wysyp brunatnych trolli to jedno. Warto jednak w tym miejscu odczarować markę, do której przyległy krzywdzące stereotypy.
Fred Perry to marka, do której przyległa dość bolesna i krzywdząca etykieta. Założony przez brytyjskiego tenisistę na początku lat 50-tych label został rozsławiony przez kilka brytyjskich subkultur, m.in. modsów, fanów ska czy skinheadów. Ci ostatni dla wielu osób stali się twarzami kojarzonymi z polówkami z charakterystycznym wieńcem laurowym na piersi. Grupa ta jest jednak mylnie identyfikowana ze swoją skrajnie prawicową odnogą – w rzeczywistości wszystkie wymienione wyżej subkultury reprezentują duże spektrum różnorodności swoich członkiń i członków. Sama marka wielokrotnie jednoznacznie odżegnywała się od tych skojarzeń i podkreślała, że wśród idei, które jej przyświecają bardzo ważne są otwartość oraz poszanowanie dla siebie.
Brunatna fala ujawniła się jednak ponownie w internecie na instagramowym koncie Freda Perry’ego, gdzie umieszczono zdjęcie czarnoskórego modela w charakterystycznej polówce. Na IG oraz Twitterze zaczęły się pojawiać komentarze prawicowych trolli, którzy stwierdzili, że przestaną wspierać markę z powodu „rozprzestrzeniania bredni o różnorodności”. Większość z nich już poznikała z sieci. Ale, klasycznie, niesmak pozostał.
But when Stormzy or Dave call This country racist they’ll scream pic.twitter.com/ho2YyGt8mN
— mark (@markdanielll) May 13, 2020
If only the racists losing their shit over Fred Perry's campaign knew the origin of skinhead culture - diverse London Brits influenced by Jamaican music and fashion.
— Will Black (@WillBlackWriter) May 13, 2020
Far-right racist thugs came in and appropriated the style a decade later. They are ALWAYS slow off the mark pic.twitter.com/q1VHMO8dgI
Przytaczane wyżej wypowiedzi były kontrowane przez fanów marki, którzy prezentują zdecydowanie inne poglądy (zadając także kłam obiegowemu stereotypowi, który identyfikuje ich ze skrajnie prawicowym odłamem skinheadów). Na prośbę Dazed Digital swoje oświadczenie wydała też sama firma: „Wierzymy, że czyny mówią więcej niż słowa. Zdjęcia, o których mowa nie są częścią naszej kampanii. To prostu fotografie modeli w naszych nowych kreacjach. Wieniec laurowy zawsze był symbolem indywidualności, ale także przynależności. Nasi prawdziwi fani to wiedzą, a ich reakcja to potwierdza i jest tu najważniejsza. Nie czujemy się w obowiązku by dodawać nic więcej, ponad to co powiedział nasz prezes John Flynn w 2017 roku”. Przytaczana wypowiedź Flynna, udzielona magazynowi GQ, dotyczyła korzeni samego założyciela marki. Perry był synem pochodzącego z klasy robotniczej członka brytyjskiego parlamentu, który reprezentował centro-lewicową Co-operative Party. Do czołówki tenisa przebił się w momencie, w którym sport ten był zdominowany przez elity społeczne, a swoją firmę założył z przedsiębiorcą żydowskiego pochodzenia z Europy Wschodniej.